Oleśniczanka Joanna Brodnicka jako jedna z nielicznych kobiet w powiecie oleśnickim jest tanatokosmetologiem, czyli wykonuje makijaż i fryzury osobom zmarłym, tym samym przygotowując do pochówku. W wywiadzie opowiedziała nam o kulisach swojej pracy.
Skąd pomysł na taką pracę?
J.B.:Kiedy byłam jeszcze praktykantką, przyszedł do salonu jeden klient i poprosił o makijaż dla zmarłej. Na początku byłam bardzo sceptycznie do tego nastawiona, ale stwierdziłam, że to będzie dobra okazja. I tak się zaczęło. W 2017 roku odbyłam specjalistyczny kurs. Od tamtej pory współpracuję z zakładem pogrzebowym w naszym mieście. Rodziny, które poszukują takich usług kontaktują się wtedy bezpośrednio ze mną.
Czy do rozpoczęcia pracy w domu pogrzebowym potrzebne jest odpowiednie wykształcenie?
J.B.: Nie ma konkretnych wskazań co do wykształcenia osoby mającej pracować w zakładzie. Dobrze, aby osoby zainteresowane pracą w branży pogrzebowej skorzystały z kursu przygotowującego, podczas którego można nauczyć się m.in. wykonywania toalety pośmiertnej, przełamania tzw. stężenia pośmiertnego, ubrania zmarłego jak i w końcu wykonywania makijażu oraz fryzur.
Jaki jest Twój zakres obowiązków?
J.B.: Ciało zmarłego zostaje już wcześniej przygotowane, dlatego w mojej pracy zajmuję się tylko makijażem i fryzurą. Czasem dochodzi do tego ubieranie, ale przeważnie nie leży to w moich kompetencjach.
Jak wygląda typowy dzień pracy?
J.B.:Z zakładem pogrzebowym Kiedy przychodzę do zakładu pogrzebowego, ciało spoczywa najczęściej w trumnie albo leży na specjalnym stole sekcyjnym. Jeśli chodzi o fryzurę, to włosy modeluje i czesze się podobnie, zmienia się tylko perspektywa i ułożenie ciała. Co do makijażu, to tutaj pojawiają się najpierw kwestie związane z dezynfekcją. Produkty do wykonania makijażu niewiele różnią się od tych, które używamy na co dzień. Ale oczywiście zdarzają się wyjątki.
Czy rodzina ma konkretne oczekiwania, jak powinien wyglądać zmarły w dniu pochówku?
J.B.: Są sytuacje kiedy rodzina oddaje ciało w moje ręce i prosi aby zmarły wyglądał jak najlepiej. Pojawiają się też momenty, kiedy rodzina przynosi zdjęcie nieboszczyka z minionych lat i prosi o odwzorowanie danego makijażu czy fryzury. Trzeba uszanować prośby każdego z nich.
Czy istnieje granica, do której przygotowuje się ciało? Jak wiemy, ciało osoby, która zginęła w wypadku różni się od osoby, która zmarła naturalnie.
J.B.:W zasadzie granica nie istnieje. Ciało po wypadku może być przygotowywane podobnie jak inne, ale wtedy w grę wchodzi charakteryzacja i rekonstrukcja. To trudny temat. Nie przygotowuje się natomiast topielców oraz ciał po pożarze. Z drugiej strony zdarza się tak, że ciało zmarłego jest dobrze zachowane, wtedy moja ingerencja jest naprawdę znikoma.
Czy jest coś, czego nie lubisz robić w pracy w domu pogrzebowym?
J.B.: Takich rzeczy raczej nie ma, ale gdybym miała wskazać jedną to byłoby to strzyżenie. Chodzi tutaj o techniczne aspekty. Zdecydowanie wolę czesać i malować.
Jesteś młodą osobą, w swojej pracy spotykasz się także ze zmarłymi osobami, które odeszły w młodym wieku. Jak na to reagujesz?
J.B.:W swojej pracy spotykam dużo zmarłych osób w młodym wieku, najmłodsza z nich miała 16 lat. Staram się tego nie przeżywać, nie myśleć i postawić granicę między pracą, a życiem prywatnym.
Nie miałaś nigdy obaw przed pracą w takim zawodzie?
J.B.: Przed pierwszym razem strasznie się bałam. Od zawsze miałam obawy przed podejściem nawet do kaplicy (śmiech). Później stres opadł i teraz odczuwam wewnętrzny spokój. Nigdy nie czułam się tym przytłoczona.
Jak Twoja rodzina i znajomi reagują na Twoją pracę?
J.B.: Na szczęście rodzina nie ma z tym większych problemów. Z kolei znajomi w towarzystwie czują dumę z wykonywanej przeze mnie profesji, nie brakuje też żartów.
Rozmawiała Klaudia Kłodnicka
Strefa Biznesu: Dlaczego Polacy kupują ubrania z Chin?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?